Kiedy weszliśmy do szkoły mocniej
splotłam nasze palce i patrzyłam pod nogi unikając spojrzenia ludzi. Wiem jak
to musi wyglądać. Kawałek gówna z największym ciachem w szkole? Przecież to nie
miało prawa się udać. Zerknęłam na Justina, który szedł wydając się ignorować
ich wszystkich. Uśmiechnęłam się lekko. Chciałabym umieć tak jak on. W końcu
dotarliśmy do mojej sali.
-Gapią się... –mruknęłam bawiąc się palcami. Usłyszałam
cichy śmiech Justina po czym objął mnie w pasie kładąc jedną dłoń na mojej szyi
i gładząc kciukiem szczękę.
-Niech się gapią... i mi ciebie zazdroszczą... –puścił mi
oczko i mnie pocałował. Zaśmiałam się cicho i odwzajemniłam. Był okropnym
kłamcą i bajerantem, ale chyba właśnie dzięki temu czułam się przy nim taka...
lepsza? Kiedy zadzwonił dzwonek Justin cmoknął mnie w czoło i się lekko
odsunął.- Trzymaj się mała. –szepnął i skierował się w stronę swojej sali.
Spuściłam wzrok i zagryzłam wargę starając się wszystkich zignorować... jednak
ja tak nie potrafię. Kiedy pani McCann wpuściła nas do sali zajęłam miejsce w
ostatniej ławce i zaczęłam wyciągać rzeczy.
-Hej, mogę się dosiąść? –obok mnie usiadła wytapetowana
dziewczyna, a przede mną jej dwie koleżaneczki.
-Jasne... –odparłam niepewnie. Dziewczyna uśmiechnęła się
szeroko.
-Hej jestem June, a to Sopia i Cloe. –podała mi rękę.-
Jesteś tu nowa? Nigdy cię tu nie widziałam. –zmarszczyła lekko czoło, a jej
koleżanki przytaknęły. Tak idiotko. Poza tym, że przez ostatnie pół roku chodzę
z tobą na ¾ lekcji to tak jestem nowa. Wymusiłam lekki uśmiech.
-Coś w tym stylu... Ja jestem Alex. –uścisnęłam jej dłoń i
uśmiechnęłam się do reszty. Pani McCann odchrząknęła patrząc na nas surowo co
było znakiem, że mamy się zamknąć. Nie cierpię tej baby. Westchnęłam i
otworzyłam zeszyt starając się skupić na notowaniu. Co tu się dzieje?
Kiedy
zadzwonił dzwonek oznaczający długą przerwę na lunch spakowałam się szybko
żegnając z dziewczynami, które nagle odkryły, że istnieję i skierowałam się w
stronę wyjścia ze szkoły. Zawsze wtedy się gdzieś chowam. Pamiętam mój pierwszy
(i ostatni) dzień na stołówce. Zostałam oblana zupą przez Diane tylko dlatego,
że usiadłam na jej krześle... od tamtej pory moje życie w tej szkole to
piekło... No bo zadarłam z największą suką na świecie, a przynajmniej w Nowym Yorku.
-Gdzie się wybierasz? –Justin objął mnie od tyłu i cmoknął w
zagłębienie szyi.
-Chciałam się przejść. –wymusiłam uśmiech odsuwając się
lekko. Chce być sama, a wiem jaki on ma do tego stosunek...
-Nie ma mowy. Idziesz ze mną na stołówkę. –złapał mnie za
rękę i zaczął ciągnąc w tamtą stronę.
-Ale ja nie chce... –wyrwałam się.
-Nie pytałem cię kurwa o zdanie! –krzyknął Justin podnosząc
rękę, a ja zamarłam... on... on chciał... – Przepraszam kochanie... –objął mnie
i przyciągnął do siebie mocno. Przełknęłam ślinę i oparłam polik o jego klatę.
Serce mu waliło, a klatka szybko się unosiła. Czyli jest zły. Zamrugałam
starając się odgonić łzy, które napływały mi do oczu.- Idziemy na stołówkę?
–zerknął na mnie. Pokiwałam głową na tak nie chcąc się z nim kłócić. Nie teraz
kiedy jest zły. Złapałam go za rękę, a on splątał nasze palce. Cmoknął mnie w
czoło i zaczął ciągnąć za sobą. Patrzyłam na nasze palce gryząc wargę. Jest
taki... zmienny. Kiedy weszliśmy na stołówkę wciągnęłam powietrze i podniosłam
głowę rozglądając się. Wszyscy schodzili nam z drogi. Zmarszczyłam czoło i
zerknęłam na Justina. Aż tak się go boją? Przecież on jest kochany... i...
dobry... jak nie jest zły... no, ale rzadko jest zły. Zagryzłam wargę kiedy
doszliśmy do stolika „elity”. Diana rozchyliła usta po czym razem ze swoimi
głupkowatymi koleżaneczkami wybuchła śmiechem.
-Justin skarbie nie wiesz, że przy jedzeniu nie wolno się
śmiać? –przechyliła głowę.- Po co ją tu przyprowadziłeś? –zmierzyła mnie
wzrokiem. Chciałam stamtąd wyjść, ale Justin usiadł ciągnąc mnie tak, że
opadłam na jego kolana.
-A ty nie wiesz, że przy jedzeniu nie powinno oglądać się
gówna? A jakoś już tyle czasu znoszę twój widok. –wszyscy otworzyli szeroko
usta i rozległo się „uuuuu”. Zaśmiałam się cicho zerkając na Diane. Wstała i
wyszła szybko kręcąc tyłkiem, a za nią jej koleżaneczki. Justin się zaśmiał i
cmoknął mnie w usta.
-Smacznego mała. –wskazał na tackę przed nami, która była
jego.
-Smacznego. –pokiwałam głową i zaczęłam jeść jogurt. Ciężko
coś przełknąć kiedy wszyscy się na ciebie gapią.
-Przyzwyczajaj się moja little girl. –Justin szepnął mi do
ucha i zaczął gadać ze swoimi kolegami. Uśmiechnęłam się, a moje poliki się
zarumieniły przez to jak mnie nazwał. Cieszę się, że go mam. W końcu serce
miało rację. Oparłam głowę o jego ramie i przysłuchiwałam się ich rozmowie.
***
<< kilka dni później >>
Siedziałam
na parapecie i czytałam książkę. Sięgnęłam po szklankę z sokiem pomarańczowym i
upiłam łyk. Jeszcze dwa tygodnie piekła. Potem wakacje. Chociaż przyznam, że
oprócz Diany i jej koleżaneczek nikt już mi nie dokucza. Przynajmniej kiedy
Justin jest w pobliżu. Westchnęłam i zerknęłam na zegarek. 22:45 a ja nadal
sama w domu. Czyli już dzisiaj nie wrócą. Zeszłam z parapetu i wzięłam piżamy,
które leżały na łóżku. Ziewnęłam kiedy zamykałam za sobą drzwi od łazienki. Rozebrałam
się i weszłam pod prysznic. Odkręciłam ciepłą wodę i zaczęłam myć ciało
truskawkowym żelem. Uśmiechnęłam się przejeżdżając dłonią po mojej szyi pełnej
sinych śladów. Jak to mówi Justin „każdy musi wiedzieć, że jesteś moja” bla bla
bla. Kiedy już byłam czysta zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny od razu owijając
się wielkim puchowym ręcznikiem. No dobra. Nie był wielki tylko ja mała. Rozczesałam
mokre włosy i już miałam chwycić za suszarkę kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
O tej porze? Czy kogoś pogięło? Westchnęłam i założyłam szybko dresowe spodenki
i koszulkę do pępka. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. Od razu zostałam
przyparta do ściany, a drzwi zostały zamknięte z hukiem.
-Boże Justin przestraszyłeś mnie! –krzyknęłam na chłopaka,
który śmiał się cicho cmokając moją szyję.
-Przepraszam skarbie. Hm... lubię jak jesteś mokra. –zerknął
na mój top, który ukazywał wilgotne piersi.
-Głupek. –zaśmiałam się cicho i złapałam go za rękę ciągnąc
do swojego pokoju. Położyłam się od razu na łóżku wtulając w wielką poduchę.
-Twoich rodziców nie ma? –zapytał Justin zdejmując z siebie
skórzaną kurtkę i przewieszając ja przez oparcie mojego fotela. Dopiero teraz
zwróciłam uwagę jak dobrze jest ubrany. Biała koszula i czarne jeansy do tego. Hm...
ciekawe skąd wraca. Chłopak uniósł brew kiedy nie odpowiadałam dłuższą chwilę.
-Em.. nope. –zmarszczyłam lekko czoło, a on pokiwał głową i
zsunął ze swoich stóp buty kładąc się obok mnie.
-I nie wrócą na noc? –wtuliłam się w niego kładąc głowę na jego
klacie.
-Nope, a co? –zerknęłam na niego. Pokręcił tylko głową i
cmoknął mnie w usta.
-Po prostu chce być tylko z tobą. –uśmiechnęłam się szeroko
wtulając w niego mocniej.
JUSTIN POV’s:
Leżeliśmy
z Alex i oglądaliśmy jakiś denny film. Oczywiście ona uważała, że jest cudowny. Może
i tak jeśli lubisz ckliwe pierdoły. A ja na pewno nie przyszedłem tu po to. Oblizałem
usta parząc na jej sutki, które doskonale odbijały się przez cienki materiał
koszulki. Pochyliłem się lekko nad nią i ją pocałowałem. Alex od razu
odwzajemniła wplątując palce w moje włosy. Uśmiechnąłem się pod nosem i
zjechałem pocałunkami na jej szyję. Nie będę kurwa dłużej czekać...
...................................................................
NASZA MAŁA GŁUPIUTKA ALEX. JEST TAK ZAKOCHANA, ŻE NIE WIDZI JAKI JUSTIN JEST NA PRAWDĘ? A MOŻE SPECJALNIE TO IGNORUJE? XD
PRZEPRASZAM, ŻE TEN ROZDZIAŁ NIE JEST TAK DOBRY JAKBYM CHCIAŁA, ALE MOJA SYTUACJA W DOMU JEST CORAZ GORSZA I JAKOŚ NIE MOGŁAM SIĘ DO KOŃCA SKUPIĆ :(
MAM NADZIEJĘ, ŻE NASTĘPNY BARDZIEJ SIĘ WAM SPODOBA
ILY MIŚKI XX
Cudowny rozdział :* szybko dodawaj następny bo nie mogę się doczekać *.*
OdpowiedzUsuńsuper!!! '
OdpowiedzUsuńtwórz też na wattpadzie dużo osob lubi również tam czytać :) /httpbiebek
To ff powstało na wattpadzie, ale przez to, że więcej osób wolało czytać je tutaj usunęłam go z niego :)
Usuń:o on naprawde chce ją tylko przeruchać? Nie wierzę, proszę Alex, nie ufaj mu! Aż mnie trzęsie :o
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział. Ogólnie trochę mi się nie podoba jaki Justin jest ''mroczny''. W sensie jako osoba a nie jako stworzona postać. Czasem ciężko mi czytać co przeżywa bohaterka. Jakbym czuła jej ból :(. FF fajne i od razu czytam, mimo że dodaje póżniej komentarz bo nie mogę w danej chwili skomentować ^^ bardzo fajne jedynm słowem.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział:)
OdpowiedzUsuńJejku, nie chce żeby Justin skrzywdził Alex. Przecież jeśli on ją wykorzysta, a później zostawi lub zrobi cokolwiek co ją zrani to przecież ona sie załamie. Niech ona wreszcie zobaczy jaki on jest naprawde lub niech on sie zmieni na lepsze. Nie moge sie już doczekać kolejnego rozdziału i życze duuuużo weny do pisanka. A tak btw to nie martw sie, będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ❤
Nie wierzę w to że Justin to kutas. Jezu zysmbxlabxus halooo ziemia do Justin
OdpowiedzUsuń