środa, 29 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 11:



                -Dobra daj mi chwilę. –zaczął chodzić w kółko, aż w końcu stanął przede mną. Spojrzałam na niego. –Alex White mam w dupie to czy jestem romantyczny czy nie. Mam w dupie to, że jesteś taka pyskata. Że nie należysz do „elity” –zrobił cudzysłów palcami- że nie masz sztucznych cycków... są małe, ale boskie.. –złapał mnie za nie i oblizał usta. Potrząsnął głową i się odsunął.- mam w dupie to, że nie chodzisz z dupą na wierzchu jak wszystkie laski w tym mieście to, że nie łazisz na imprezy...-oblizał usta- Jesteś... zupełnie inna. Wiem, że jestem posrany i to nieźle, że masę rzeczy o mnie jeszcze nie wiesz i nie chciałbym, żebyś kiedykolwiek się dowiedziała.. –westchnął.- wiem na pewno, że cię zawiodę... może nawet skrzywdzę, ale... cały czas mi siedzisz w głowie, wiesz? –zaśmiał się cicho. Przełknęłam ślinę patrząc na niego. –Alex... bądź moja... tylko moja –złapał mnie za policzki i spojrzał w moje oczy.

Patrzyłam na niego nie wiedząc co powiedzieć. Ja...tak bardzo bym chciała, ale boję się. Cholernie się boję. Nie chce go stracić. Nie chce, żeby mnie skrzywdził. Tylko nie on... spuściłam lekko głowę. Och zamknij się Alex. Całe życie wszystko analizujesz i jak na razie wyszłaś na tym chujowo. Może czas zaryzykować? Choć raz posłuchać serca? Oblizałam usta i podniosłam wzrok na Justina.

-Więc będę twoja.. –szepnęłam zgryzając wargę. Chłopak uśmiechnął się szeroko i mnie pocałował obejmując w pasie. Podniósł mnie za uda tak, że objęłam go nogami w pasie i podniósł kręcąc się w kółko. Zachichotałam wtulając się w niego i chowając twarz w jego szyję.... nie zawiedź mnie Justin, błagam.

**
                Siedzieliśmy na wzgórzu do zachodu słońca. Niestety ja już musiałam wracać bo tata sobie przypomniał że ma dziecko i wydzwaniał, że już późno. Kiedy Justin zatrzymał auto pod moim domem złapał mnie za rękę.

-To do jutra? –bawił się moimi palcami.

-Jeśli nie umrę to tak..-mruknęłam cicho otwierając drzwi. Cmoknął mnie w dłoń i westchnął kiedy wysiadłam. Ruszyłam do domu po chwili wchodząc do niego. Na samym wejściu usłyszałam krzyki rodziców. Czyli oboje są w domu. Mama minęła mnie ze łzami w oczach i wyszła trzaskając drzwiami. Zmarszczyłam czoło i spojrzałam na tatę zdezorientowana.

-Cześć słoneczko.. –rozłożył ręce, ale ja się nie ruszyłam.

-O co poszło tym razem? –uniosłam brew zdejmując buty.

-Nie wiesz, że twoja matka jest idiotką?

-A ja ci ją wybierałam? –idioto...? ruszyłam do kuchni i wyjęłam z lodówki sok marchwiowy.

 -Boże, załóż jakąś bluzę bo nie mogę na ciebie patrzeć... Jedz mniej. Wyglądasz okropnie.–mruknął z sarkazmem i też wyszedł z domu. Wymusiłam uśmiech.

-Ja też nie mam ochoty was oglądać, ale jakoś muszę. –usiadłam przy stole i nalałam sobie soku do szklanki. Poszłam zamknąć drzwi -nie łudzę się nawet, że któreś z nich dzisiaj tu wróci- i ruszyłam do salonu, rozłożyłam się na kanapie i włączyłam TV. Kiedy znalazłam jakiś w miarę ciekawy film położyłam się i zaczęłam oglądać. Kiedy wszystkie fajne filmy się skończyły wyłączyłam telewizor i zerknęłam na godzinę na moim telefonie. 22.43. Nawet nie wiem kiedy to zleciało. Przeciągnęłam się wstając i idąc do swojego pokoju. Od razu ruszyłam do mojej łazienki. Spojrzałam w lustro i zmarszczyłam lekko czoło przechylając głowę. Powinnam podciąć włosy. Są zdecydowanie za długie. Ale spróbuj wyciągnąć kasę od moich „cudownych” rodziców. Kiedy się rozebrałam weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę. Lubię prysznice. Mimo to, że najczęściej zaczynam myśleć o wszystkim i kończy się na płaczu to to jedyne chwile, w których mogę pobyć sama ze sobą. Wylałam trochę żelu truskawkowego na dłonie i zaczęłam myć ciało. Moja matka ma uczulenie na truskawki...może kiedyś się udusi przy mnie. Zaśmiałam się sama z siebie. Jestem stuknięta. Opłukałam dokładnie ciało i wyszłam z kabiny. Owinęłam się ręcznikiem i umyłam zęby. Rozejrzałam się. No i nie wzięłam piżam. Jak zawsze. Westchnęłam cicho wchodząc do swojego pokoju. Podeszłam do szafy wybierając koszulkę i majtki. Zsunęłam ręcznik i zaczęłam się ubierać.

-Ładny pokaz kochanie. –podskoczyłam przestraszona zakrywając nagie piersi dłońmi. Justin się zaśmiał i podszedł do mnie obejmując mnie w pasie. Chciał mnie pocałować, ale go odepchnęłam.

-Jak ty tu wszedłeś?! I chcesz, żebym dostała zawału przez ciebie?! –przycisnął mnie do ściany całując zachłannie. Na początku się opierałam, ale potem uległam i odwzajemniłam wplątując palce w jego włosy. I tak nie mam z nim szans. Justin zjechał dłońmi na mój tyłek i złapał mnie za pośladki przyciskając krocze do mojego brzucha.

-Przepraszam, ale się stęskniłem.. –wysunął wargę i zaczął całować mnie po szyi. Zmarszczyłam czoło czując alkohol.

-Justin ty piłeś? –starałam się odsunąć.

-Może trochę. –zaśmiał się w moją skórę robiąc na niej bolesną malinkę. Skrzywiłam się lekko. –kładłam się już spać. –westchnął i się odsunął. Kiedy spojrzał na mnie przestraszoną przeczesał włosy palcami i mnie przytulił.- Przepraszam kochanie...-cmoknął mnie w czoło obejmując mnie i zakrywając swoją bluzą. Serce mi strasznie waliło. Wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi, ale czasami zachowywał się dziwnie. Zamknęłam oczy wtulając się w niego mocniej. – Miałaś zły humor, więc przyjechałem, żeby z tobą posiedzieć. –uśmiechnęłam się lekko.

-Daj mi chwilkę. –odsunęłam się i dokończyłam ubierać. – Czyli zostaniesz na noc?

-Jeśli chcesz. –chłopak się uśmiechnął lekko. Jego oczy były lekko przekrwione i zmęczone przez alkohol, ale nadal wyglądał cudownie.

-Chce. –znając życie przyjechał autem, a ja nie pozwolę mu prowadzić w tym stanie. Złapałam go za rękę ciągnąc na łóżko. Kiedy się w końcu rozebrał do bokserek potykając się kilka razy położył się obok mnie mocno mnie do siebie przyciągając. Jakim cudem zdołał tu przyjechać i wejść przez okno skoro nie potrafi zdjąć spodni? Pocałował mnie wsuwając język w moje usta. –Mieliśmy spać Justin. –zaśmiałam się cicho kładąc tyłem do niego.

-Branoc. –burknął niezadowolony i wtulił się w moje plecy. Westchnęłam cicho patrząc przed siebie. Nikt nie jest idealny, prawda? Zamknęłam oczy starając się zasnąć ignorując stojące krocze Justina na moim tyłku. 

***
                Obudził mnie budzik. Jęknęłam zaspana i sięgnęłam po telefon, żeby go wyłączyć. Poczułam czyjść ciężar na sobie. Justin. Leżał prawie całym ciałem na mnie uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch.

-Juuuustin. –zanuciłam cicho masując jego plecy. – Musimy wstawać do szkoły.-mruknął coś pod nosem i wtulił twarz w mój brzuch dłoń wsuwając między moje uda. Wstrzymałam na chwilę oddech kiedy jego najmniejszy palec otarł się o moje majtki wywołując to dziwne uczucie w podbrzuszu.- Justin. –szczypnęłam go w ramie. Na co od razu się podniósł.

-Co kurwa –warknął. Zagryzłam wargę. Westchnął wtulając twarz w moją szyję.- Jeszcze pięć minut skarbie... –westchnęłam cicho. Mhm, pięć minut...

                O dziwo Justin dotrzymał słowa i po pięciu minutach zaczęliśmy szykować się do szkoły. On ubrał się w swoje ubrania, a ja założyłam czarne spodnie, jego koszulkę, która kiedyś mi pożyczył i czarną bluzę. Pomalowałam się lekko.

-Możemy iść. –powiedziałam wchodząc do pokoju z łazienki i poprawiając włosy. Jęknęłam kiedy zerknęłam w lustro i zobaczyłam dwie malinki. I jak ja mam je zakryć?

-Pięknie w nich wyglądasz. –Justin objął mnie od tyłu. Uśmiechnęłam się lekko.- Mam wyjść przez okno czy z tobą drzwiami? –Kiedy miałam odpowiedzieć usłyszałam głos taty.

-Alex jesteś jeszcze?!

-Oknem. –uśmiechnęłam się lekko i dałam mu buziaka sięgając po plecak. Patrzyłam jak bierze swoje rzeczy i wychodzi przez okno. Odkluczyłam drzwi i zeszłam na dół.

-Z kim rozmawiałaś? –tata uniósł brew.

-Em... słuchałam radia. –machnęłam ręką stając do taty bokiem, żeby nie zobaczył malinek.- Już jestem spóźniona. Pa tato. –mruknęłam i wyszłam szybko. Odetchnęłam i zaczęłam się rozglądać za samochodem Justina. Zaparkował go na rogu ulicy, więc podeszłam i wsiadłam.

-Masz szczęście że tata nie zobaczył tych malinek. –wskazałam na Justina groźnie palcem.- Tobie odciąłby jaja, a mnie zamknął w klasztorze. –Justin się zaśmiał przez co ja też się uśmiechnęłam.

-Uwielbiam cię mała. –spłatał nasze palce odjeżdżając. Zaśmiałam się cicho i skupiłam na drodze 
przed nami.

                Po jakiś dwudziestu minutach dojechaliśmy do szkoły. Justin zaparkował na parkingu, więc wysiedliśmy. Westchnęłam i zerknęłam na niego. Na samą myśl, że muszę tam iść mam mdłości. Chłopak podszedł do mnie i złapał mnie za dłoń splatając nasze palce.

-Wszystko okej mała? –kucnął lekko, żeby być na wysokości moich oczu. Pokiwałam lekko głową wymuszając uśmiech.- Więc chodźmy. –mocniej ścisnął moją rękę ciągnąc do budynku. No to teraz już mam całkiem przechlapane. 


...........................................
AW! JUSTIN I ALEX RAZEM! I JAK WAM SIĘ PODOBAŁ ROZDZIAŁ? JUSTIN Z JEDNEJ STRONY SŁODKI, ALE CZASAMI... ALEX MA SIĘ CZEGO BAĆ?

P.S DZIĘKUJĘ ZA TE WSZYSTKIE KOMENTARZE! MEGA MI MIŁO I TO CHOLERNA MOTYWACJA DO PISANIA DALSZYCH ROZDZIAŁÓW XD OCZYWIŚCIE JEŚLI WAM SIĘ COŚ NIE PODOBA TO TEŻ PISZCIE HAH

DO NASTĘPNEGO XX 

wtorek, 28 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 10:


JUSTIN POV’s:


                Leżałem na plecach i patrzyłem na na Alex. Jest taka słodka jak śpi. Chociaż w sumie to jest taka zawsze. Krucha i delikatna. I może jestem popieprzony, ale kurwa jara mnie to. Jest taka niewinna, ale język ma strasznie niewyparzony....ech. Nie powinna się ze mną zadawać. Skrzywdzę ją. Sam już się pogubiłem w tym gównie. I nikt mnie z tego nie wyciągnie. Chciałem być inny niż oni. Bo rodziny się nie wybiera nie?
 Leżała na boku głowę trzymając na mojej klacie. Przejechałem palcem po jej chudziutkim ramieniu i westchnąłem cicho. Mała poruszyła się mrucząc coś pod nosem i wtulając się bardziej we mnie. Uśmiechnąłem się i zerknąłem na zegarek, który stał na biurku. Już po 10, ale nie miałem serca jej budzić do szkoły. Cmoknąłem ją lekko w czoło i wysunąłem się spod niej delikatnie. jęknęła cicho i odwróciła się do ściany wtulając w poduszkę. Założyłem dresy, które wisiały na oparciu fotela i zszedłem na dół. Wyjąłem papierosy i wyszedłem na taras z tyłu domu. Usiadłem na fotelu i odpaliłem papierosa zaciągając się mocno. Spojrzałem w górę wypuszczając dym.

ALEX POV’s:


                Przeciągnęłam się wtulając w poduszkę mocniej i powoli otwierając oczy, gdzie ja jestem?! Usiadłam szybko i zaczęłam się rozglądać. Ach, no tak. Pokój Justina.... ale dlaczego nie ma Justina? Wysunęłam lekko wargi i zeszłam z łóżka przeciągając się. Akurat Juss wszedł do pokoju i się uśmiechnął.

-Hej mała.

-Hej. –uśmiechnęłam się zaczesując włosy za ucho. Podszedł i objął mnie w pasie. Zagryzłam wargę. – Co ty robisz Bieber? –uniosłam brew patrząc na chłopaka z lekkim uśmiechem.

-No jak to co? Mama myśli, że jesteś moją dziewczyną, wiec myślę, że.. –zaczął jeździć palcem po mojej szyi wywołując gęsią skórkę na moim ciele.- ...jak trochę cię pomacam to nic się nie stanie. –puścił mi oczko. Przewróciłam oczami i się odsunęłam.

-Spadaj. –prychnęłam. Zmrużył na mnie oczy i pchnął mnie na łóżko zwisając nade mną.

-Spadaj? Do mnie? –uniósł brew.- Będziesz tego żałować White... –mruknął mi seksownie do ucha tak, że wstrzymałam na chwilę oddech i... zaczął mnie łaskotać. Pisnęłam i zaczęłam się wyrywać, ale był silniejszy.

-Justin! Przestań! –śmiałam się i piszczałam.- Przepraszam! –krzyknęłam. Spojrzał na mnie pochylając się nade mną. Oblizał usta patrząc na mnie. Zrobiło mi się tak...gorąco, a mój oddech przyśpieszył. Chłopak zamknął na chwilę oczy marszcząc lekko czoło jakby bił się ze swoimi myślami i mnie pocałował. Nie tak delikatnie jak wcześniej. Złapał mnie za biodra i pogłębił pocałunek wsuwając język w moje usta. Jęknęłam cicho i złapałam się jego ramion. O matko... gładził dłońmi moje biodra podwijając koszulkę. Kiedy zabrakło nam tchu odsunął się od moich ust i zaczął całować moją szyję. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę. Nasze oddechy były coraz bardziej płytkie. Zgięłam nogi w kolanach przez co Justin znalazł się między moimi nogami.

-Kurwa..-mruknął i niemal zerwał ze mnie swoja koszulkę. Spojrzał na moje małe piersi i oblizał usta. Są okropne... zasłoniłam je rękami. Justin od razu złapał mnie za nadgarstki kładąc moje ręce nad głowę i przyssał się do moich piersi. Jęknęłam i odchyliłam bardziej głowę. Zaczęłam się wiercić czując jego język na moim sutku.

-Justin..-jęknęłam cicho czując przyjemne uczucie w podbrzuszu. Zjechał jedną dłonią na moją nogę i zaczął sunąć nią od łydki w górę.

-Nie wierć się tak... -mruknął znowu wracając do mojej szyi. Jęknęłam kiedy przejechał palcem po mojej cipce. Jęknął w moją skórę.- Co ty ze mną robisz...-przycisnął krocze do mojego uda. Poczułam jego stojącego penisa i się lekko spięłam... ja... nigdy..ja..jeszcze..nie chce... nie teraz... – Shhh mała....nie zrobię tego... –jakby czytał w moich myślach. Znowu całował mnie po szyi masując palcem moją łechtaczkę. Zaczęłam jęczeć cicho lekko poruszając biodrami. To takie przyjemne. Chce więcej... Pchnęłam biodra bardziej na jego dłoń na co się zaśmiał cicho.- Moja dziewczynka nie jest taka grzeczna na jaką wygląda, prawda? –wsunął we mnie szybko palca na co jęknęłam głośno lekko się krzywiąc. Uśmiechnął się i przyssał do mojej szyi mocno robiąc mi malinkę.- Podoba się? Hm?

-Mhm...-zajęczałam kiedy dołożył drugiego palca. Wplątałam palce w jego włosy i pocałowałam go zachłannie. Przyśpieszył, a ja poczułam jak wszystkie moje mięśnie się coraz bardziej spinają. Odchyliłam mocno głowę czując narastające napięcie i doszłam. Opadłam na materac zamykając oczy i starając się uspokoić. Justin wysunął swoje palce ze mnie i cmoknął mnie w brzuch. Zerknęłam na niego. Leżał na łóżku obok i patrzył w sufit. Zagryzłam wargę widząc duże wybrzuszenie w jego bokserkach. Justin usiadł i przeczesał włosy. Cmoknął mnie w łydkę wstając.

-Ubierz się w coś mała, a ja skoczę pod prysznic. –puścił mi oczko i zniknął za drzwiami łazienki. Wtuliłam się mocno w poduszkę i pisnęłam. Mój boże to było tak cholernie przyjemne... uspokój się Alex Elizabeth White! To było złe! ...ale nadal takie przyjemne.

***
                Stałam przed lustrem i patrzyłam na swoje odbicie. Miałam na sobie to co wczoraj, czyli spódnicę i bluzkę. Przeczesałam włosy starając się choć trochę doprowadzić je do ładu. Moje policzki były jeszcze trochę zaróżowione. Zagryzłam wargę spuszczając wzrok.

-Gotowa? –usłyszałam głos Justina za mną.

-Ale.. na co? –obróciłam się w jego stronę, żeby na niego spojrzeć.

-Zabieram cię gdzieś. –puścił mi oczko i złapał mnie za rękę ciągnąc na dół.- zjemy coś później. –mruknął kiedy przechodziliśmy obok kuchni i otworzył drzwi frontowe wskazując, żebym wyszła. Kiedy je zakluczył oboje wsiedliśmy do jego auta. Znowu porsche... czyli ma dwa samochody? Zmarszczyłam lekko czoło. Zresztą co mnie to obchodzi. Zapięłam pas i spojrzałam przez szybę na drogę przed nami.

                Jechaliśmy już dobre pół godziny, a Justin nadal nie chciał mi powiedzieć gdzie jedziemy. Wkurzało mnie to. Nienawidzę nie wiedzieć. W końcu zatrzymaliśmy się na wzgórzu. Spojrzałam na Justina pytająco.

-To tu chciałaś wczoraj przyjść, nie? –nie czekając na odpowiedź wyszedł z auta. Uśmiechnęłam się lekko i zrobiłam to samo rozglądając się. Czyżby nasz Justin starał się być romantyczny? Oparłam się o maskę patrząc na miasto. Justin stanął obok mnie, ale ja wzrok nadal utkwiony miałam przed siebie.

-To moje ulubione miejsce, wiesz? Przyjeżdżam tu pomyśleć i takie tam... –machnął ręką po czym podrapał się po karku. Zachichotałam cicho. On się stresuje? – I no. Jesteś pierwszą laską jaką tu przywiozłem. –wzruszył ramionami. Spojrzałam na niego zagryzając wargę.

-Chcesz mi coś powiedzieć Justin? –szepnęłam. Spojrzał na mnie i oblizał usta.

-Nie umiem być romantyczny, nie? –zaśmiał się cicho.

-Em..nie jest najgorzej, ale... no dobra jest. –zaśmiałam się.

-Dobra daj mi chwilę. –zaczął chodzić w kółko, aż w końcu stanął przede mną. Spojrzałam na niego. –Alex White mam w dupie to czy jestem romantyczny czy nie. Mam w dupie to, że jesteś taka pyskata. Że nie należysz do „elity” –zrobił cudzysłów palcami- że nie masz sztucznych cycków... są małe, ale boskie.. –złapał mnie za nie i oblizał usta. Potrząsnął głową i się odsunął.- mam w dupie to, że nie chodzisz z dupą na wierzchu jak wszystkie laski w tym mieście to, że nie łazisz na imprezy...-oblizał usta- Jesteś... zupełnie inna. Wiem, że jestem posrany i to nieźle, że masę rzeczy o mnie jeszcze nie wiesz i nie chciałbym, żebyś kiedykolwiek się dowiedziała.. –westchnął.- wiem na pewno, że cię zawiodę... może nawet skrzywdzę, ale... cały czas mi siedzisz w głowie, wiesz? –zaśmiał się cicho. Przełknęłam ślinę patrząc na niego. –Alex... bądź moja... tylko moja –złapał mnie za policzki i spojrzał w moje oczy. 



.............................................
EW, NIE JESTEM ZADOWOLONA Z TEGO ROZDZIAŁU :(   MIAŁO BYĆ AW ALE NIE WIEM CZY WYSZŁO XD NO W KAŻDYM BĄDŹ RAZIE JAK MYŚLICIE CO ZROBI ALEX? ZGODZI SIĘ? I CZEMU JUSTIN MÓGŁBY JĄ SKRZYWDZIĆ?

niedziela, 26 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 9:



CZYTAĆ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM LENIE. MIŁEGO CZYTANIA XX






               Przyśpieszyłam kroku kierując się na wzgórze. Nie wiem co o tym myśleć. Może... znalazł się tu przez przypadek? Może też szedł na wzgórze i...
Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i pociąga w bok przyciskając do ściany.

-Co ty tu robisz?! –Justin patrzył na mnie wściekły. Odetchnęłam, że to tylko on. Wtuliłam się w niego mocno. Przy nim zawsze czuję się tak bezpiecznie. Wiem, że mnie nie skrzywdzi nawet jak go rozzłoszczę. Po chwili objął mnie i trochę się rozluźnił.- Mała, to niebezpieczna dzielnica. Chodź odwiozę cię do domu. –złapał mnie za rękę i ciągnął w tyko sobie znanym kierunku.

-Ale.. ja nie chce wracać do domu. –szepnęłam i wyrwałam rękę z jego uścisku. Spojrzał na mnie i westchnął cicho. Chyba jest zdenerwowany.

-Więc pojedziemy do mnie. –znowu złapał mnie za rękę tym razem mocniej. Szłam za nim, aż doszliśmy do jego auta, do którego wsiedliśmy. Podkuliłam nogi kiedy Justin odpalił auto i ruszył. Chłopak nic nie mówił tylko nerwowo stukał palcami o kierownicę. Zagryzłam wargę i spojrzałam przez szybę. Postanowiłam na razie o nic się nie pytać. Może to po prostu ja tylko wszystko wyolbrzymiam i robię aferę z niczego? Kiedy Justin zatrzymał się pod swoim domem odpięłam pas i wysiadłam poprawiając swoją spódnicę.- I tak zaraz jej nie będziesz mieć na sobie. –powiedział cicho łapiąc mnie za rękę. Zamrugałam.

-To było bardzo romantyczne Bieber.-mruknęłam na co się zaśmiał. Przewróciłam oczami wchodząc do domu. Odłożyłam plecak na podłogę i się przeciągnęłam. Justin przerzucił mnie sobie przez ramię na co pisnęłam.- Co ty robisz?!

-Idziemy do wyra mała. –ugryzł mnie w tyłek.

-Puść mnie dupku. –śmiałam się klepiąc go w tyłek.

-Hm.. moja mała Alex lubi brutalnie? –zaśmiałam się. Boże on jest niemożliwy.

-Kochanie? –na górze schodów stanęła kobieta. Zaczęłam machać nogami bo byłam obrócona do niej dupą. Kto to jest i czemu mówi do mojego Justina kochanie?

-Mamo? Co ty tu robisz? –Justin postawił mnie obok siebie. Spojrzałam na nią i zagryzłam wargę. Ua pani Bieber.

-Nie mówiłeś, że masz dziewczynę. –uśmiechnęła się patrząc się na mnie.

-Ja nie...-zaczęłam szeptem.

-No to już wiesz. –objął mnie w pasie i pocałował. Że co tu się dzieje ja się pytam?- Mamo to jest Alex. Kochanie to moja mama Pattie. –spojrzałam na niego lekko mrużąc oczy. Kiedyś go zakopie w ogródku i posadzę na nim kaktusa. Przeniosłam wzrok na kobietę.

-Miło mi panią poznać pani Bieber. –uśmiechnęłam się.

-Ciebie też kochanie. Justin nigdy nie przyprowadzał żadnej dziewczyny... już myślałam że jest gejem. –dodała szeptem. Zaczęłam się śmiać, ale Justin spiorunował mnie wzrokiem, więc przestałam.

-Przepraszam... –bąknęłam.

-Tata też przyjechał? –Justin uniósł brew patrząc na swoją mamę. Pokręciła głową na co chłopak zacisnął szczękę i poszedł chyba do ogrodu trzaskając drzwiami na taras. Zagryzłam wargę. Czułam się niezręcznie nie wiedząc o co chodzi, ale nie wypada pytać. Uśmiechnęłam się pocieszająco do pani Bieber widząc, że jej humor się pogorszył. Odwzajemniła lekko uśmiech i wyszła za Justinem. No to zostałam sama... super.

***
                -Miło cię było poznać Alex. –pani Bieber pomachała mi stojąc w drzwiach do salonu.

-Panią również. –uśmiechnęłam się. To prawda. Zazdroszczę Justinowi mamy. Też chciałabym być 
 tak kochana...

-O czym myślisz? –Justin podszedł do mnie kiedy zostaliśmy sami w domu.

-O niczym. –pokręciłam głową i usiadłam na kanapie. Usiadł obok mnie i się na mnie patrzył.- Co? –uniosłam lekko brew i podniosłam telefon kiedy zadzwonił. Otworzyłam wiadomość.


„ Od mama:

Jadę do cioci na noc, wrócę jutro po południu. Jedzenie masz w lodówce”


Rzuciłam telefon na stolik wkurzona. Justin spojrzał na mnie.

-Co jest mała? –Justin zaczesał kosmyk moich włosów za ucho.

-Mamusia napisała, że jedzie do cioci, czyli kolejną noc będę sama w domu. –wymusiłam nieszczery uśmiech. Chłopak wstał i klasnął w dłonie.

-Więc zostajesz u mnie. Możesz wziąć prysznic, a ja zamówię w tym samym czasie żarcie. Tak pamiętam jesz tylko kurczaka. –cmoknął mnie w czoło i wziął telefon idąc do kuchni. Zaśmiałam się cicho patrząc za nim. Cieszę się, że go poznałam. Jest inny niż osoby, które mnie otaczają. On się mną interesuję i przy nim na prawdę czuję się choć trochę coś warta. Wstałam odkładając kubek z herbatą i ruszyłam na górę. Weszłam do sypialni Justina, która połączona była z jego łazienką. Kiedy się w niej znalazłam zamknęłam drzwi i zaczęłam się rozbierać. Weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę. Skorzystałam z żelu Justina. Tak ładnie pachnie... Kiedy byłam już czysta wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem. Wróciłam do jego sypialni i zaczęłam szukać czegoś co nadaje się do spania dla mnie. Jest sporo większy, więc to nie było takie łatwe. W końcu zdecydowałam się na czarną koszulkę z dekoltem w serek i bokserki. Wytarłam wilgotne włosy i odwiesiłam ręcznik do łazienki. Spojrzałam w lustro i westchnęłam cicho. Te wszystkie blizny... nikt nie pokocha kogoś tak.. „nieczystego”. Pokręciłam głową i zeszłam na dół szukając Justina. Uśmiechnęłam się lekko widząc go robiącego coś przy kuchence. Oparłam się o futrynę ramieniem.

-Pożyczyłam sobie koszulkę. –wyszczerzyłam się słodko.

-A ja postanowiłem sam coś ugotować. Nie będę czekał kurwa godzinę na... –zamilkł kiedy się obrócił i na mnie spojrzał. Przełknął ślinę mierząc mnie wzrokiem. Spuściłam głowę, a moja warga zadrżała. Wiedziałam, że tak zareaguje kiedy zobaczy mnie... całą...z tym wszystkim... Chłopak podszedł do mnie i złapał za podbródek unosząc moją głowę. Spojrzałam na niego zaszklonymi oczami. Starł kciukiem łzę, która spłynęła po moim policzku. Zaśmiał się cicho.

-Hej mała... –szepnął.- ...przecież nie kroiłem cebuli, czemu płaczesz? –uniósł brew masując kciukiem mój policzek. Oblizał usta.- ...bez makijażu i tych wszystkich długich ubrań jesteś jeszcze śliczniejsza, wiesz? –przysunął się i kiedy miał mnie pocałować. Skrzywiliśmy się czując nieprzyjemny zapach.- Kurwa kurczak mi się pali! –odsunął się szybko i podbiegł do kuchenki, żeby ją wyłączyć. Zaśmiałam się i podeszłam stając obok. Spojrzałam na zwęglone kawałki drobiu. Zrobiłam dziubek.

-Na pewno jest pyszne. –cmoknęłam go w policzek i ziewnęłam.- ale jestem taka śpiąca... –zaśmiał się cicho.

-Jasne, śpiąca. Chodź mała. –złapał mnie za rękę i ciągnął na górę. Szłam za nim uśmiechając się pod nosem. Weszliśmy do jego sypialni.- wolisz być na górze czy na dole? –spojrzał na mnie zdejmując spodnie. Zagryzłam wargę...em... naciągnęłam bardziej koszulkę. Zaśmiał się kiedy został w samych bokserkach.- wskakuj pod ścianę mała, żebyś mi nie spadła w nocy. –puścił mi oczko. Przewróciłam oczami.

-Dupek. –wsunęłam się pod kołdrę i ułożyłam przodem do ściany.

-Ale jak kurewsko seksowny. –zaśmiał się kładąc za mną. Zachichotałam. – Branoc mała. –przytulił mnie od tyłu i cmoknął mnie w ramie.

-Dobranoc Justin... -uśmiechnęłam się pod nosem i wtuliłam plecami w jego klatę. Zamknęłam oczy. Mogłabym już tak zawsze...



.....................................
HEJ KOCHANI! PRZEPRASZAM, ŻE Z TAKIM LEKKIM OPÓŹNIENIEM, ALE NIE BYŁO MNIE W DOMU (A RODZICE NAWET SIĘ NIE ZORIENTOWALI. AHA)
NO ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁ XD ZACZYNAMY TROCHĘ BARDZIEJ POZNAWAĆ JUSTINA XX I MOŻE NIE JEST TAKI ZŁY, HM?