Dzisiaj
ma być inaczej. Dzisiaj mam nie być sama. Westchnęłam i poprawiłam swoje włosy
patrząc w lustro. Skrzywiłam się lekko. Muszę je w końcu pomalować. Ciemne odrosty
na białych włosach nie wyglądają zbyt dobrze. Miałam czarną koszulkę z długimi
rękawkami, ale odsłaniała brzuch - to że miałam masę blizn nie oznaczało, że
nie mam fajnej figury- i czarne spodnie z wysokim stanem. No i oczywiście moje
białe trampki. Większość moich ubrań jest czarno-biała. Nie lubię zwracać na
siebie uwagi. Założyłam swoje okrągłe okulary przeciwsłoneczne i wzięłam plecak
wychodząc z pokoju. Justin dzisiaj zawozi mnie do szkoły. Nie prosiłam go o
to... w końcu wcale mu nie po drodze, ale się uparł. Nikogo nie było, więc od
razu skierowałam się do drzwi zamykając je na klucz. Justin stał oparty o maskę
swojego auta i palił. Wcześniej nie zauważyłam, że pali, zresztą nigdy nie było
czuć od niego tytoniu. Nieważne.
- Hej mała. –uśmiechnął się widząc mnie i wyrzucił peta. Uśmiechnęłam
się lekko.
- Hej Justin. –podeszłam do niego bliżej. Uśmiechnął się i
cmoknął mnie w policzek.
- Świetnie wyglądasz. –zaśmiałam się.
- Kłamca. –pokręciłam głową wsiadając do auta. Justin
zrobił to samo i po chwili odjechaliśmy. Gryzłam nerwowo wargę patrząc przez
szybę.
- Nie rób tak.
- Hm? –spojrzałam na Justina.
- Nie gryź wargi. Potem robią ci się rany i masz strasznie
szorstkie usta.
- Nikt ci się nie każe ze mną całować. –mruknęłam.
- Masz rację... ale z trudem się przed tym powstrzymuję,
więc będę o nie dbał. –zaśmiałam się, a on się wyszczerzył. Jest stuknięty. Oparłam
głowę o szybę. Nie mam ochoty tam jechać. Dostanę kolejną jedynkę... jak nie
trzy. Justin zerkał na mnie co chwila. Położył dłoń na moim udzie na co
zagryzłam wargę.
-Molestowanie nieletnich jest karalne. –uniosłam ostrzegawczo
brew na co się zaśmiał. Dlaczego on nie traktuje nigdy poważnie tego co mówię?
-Chciałem być tylko miły, ale okej okej –zabrał rękę
śmiejąc się. Zmarszczyłam czoło widząc drogę przed nami.
-Em...Justin? To nie jest droga do szkoły... –spojrzałam na
niego zdezorientowana.
-Wiem.
-Ale...
-Sh! –uciszył mnie kładąc mi palec na ustach. Zmarszczyłam
usta i go oblizałam. Zaśmiał się cicho. – Hm to jakaś propozycja Alex White? Myślałem
że to ja będę musiał dbać o nawilżanie –puścił mi oczko, a mi opadła szczęka. Czy
on powiedział to co ja myślę, że powiedział?! Nie cierpię go! Odwróciłam głowę
bo najprawdopodobniej moja twarz przypominała teraz bardziej buraka niż mnie. Każdy
facet jest taki zboczony?... chociaż wiecie mając palce Justina Biebera.. takie
długie.. i.. STOP! Ja wcale o tym nie myślałam. Po prostu pewnie dzięki nim
dobrze gra w koszykówkę... Justin całą drogę się ze mnie śmiał co już działało
mi powoli na nerwy. Bezwstydny dupek. Zatrzymaliśmy się w końcu na jakimś
wzgórzu. Spojrzałam na niego. Oblizał usta i przesłał mi buziaka. Przewróciłam oczami
i wysiadłam z samochodu. Rozejrzałam się. Wow, ładnie tu. Usiadłam na masce
opierając się na łokciach.
-Podoba się? –Justin stanął obok mnie.
-Wszystkie laski tu zabierasz? –spojrzałam na jego
uchylając lekko okulary i unosząc jedną brew.
- Tylko te najbardziej wredne. –puścił mi oczko i odszedł
kawałek zdejmując koszulkę i kładąc się na trawę. Zmrużyłam na niego oczy i
uśmiechnęłam się lekko.
-Justin masz coś do picia? –zapytałam słodkim głosikiem.
-W schowku powinna być woda. –założył okulary na nos i zaczął
się opalać. Wstałam strzepując kurz z tyłka i wsiadłam do samochodu szukając
wody. Faktycznie była w schowku i była chłodna, więc pewnie włożył ją tu rano. Cwaniak
planował to wcześniej. Odkręciłam i podeszłam do niego.
-Nie mogę jej odkręcić. –Wysunęłam wargę i przechyliłam ją
nad nim tak, że cała zawartość wylała się na Justina. Zaśmiałam się. Spojrzał na
mnie mrużąc oczy.
-Radzę ci już zacząć uciekać. –zaśmiałam się i zaczęłam
biec dookoła auta. Justin mnie gonił. Wbiegłam do lasku, który był w jednej
części wzgórza i rozejrzałam się. Chyba go zgubiłam. Uśmiechnęłam się idąc
powoli tyłem, aż na kogoś wpadłam. Serce mi stanęło.
-Hm... Alex White... uciekasz przed kimś? –Justin objął
mnie od tyłu. Mocząc moją koszulkę wilgotnym torsem.
-Em..nie?
-Nie? –obrócił mnie przodem do siebie. Zrobiłam słodką
minkę mrugając oczkami. Zaśmiał się cicho kręcąc głową. Spojrzałam w bok i
kiedy jego wzrok powędrował w to samo miejsce znowu zaczęłam uciekać.
Wyszczerzyłam się dumna z siebie, ale nie trwało to długo bo Justin objął mnie
przewracając nas obydwoje, aż w końcu zawisł nade mną. Oboje szybko
oddychaliśmy po wysiłku. Justin oparł się jedną ręką po boku mojej głowy, a
drugą zgarnął kosmyki włosów z mojej twarzy.
-Hej.. –zaśmiałam się cicho i zagryzłam wargę.
-Hej... –szepnął i przysunął się do mnie oblizując usta. Przejechał
opuszkiem kciuka po moich wargach na co
zamknęłam oczy. Uśmiechnął się lekko i mnie pocałował. Moja warga zadrżała, ale
tym razem się nie odsunął. Całował mnie delikatnie. Boję się... boję się, że
mnie oszuka... że odejdzie i znowu zostanę sama... nie chce się cały czas
bać... ale nie umiem inaczej... nie chce mu oddać swojego serca...siebie...
żeby się pobawił i odszedł kiedy mu się znudzę... tak cholernie się tego boję...
kiedy nie oddałam pocałunku Justin w końcu zrezygnował. Położył się obok mnie i
przytulił mnie na łyżeczkę. Wtuliłam plecy w jego klatę. Uśmiechnęłam się kiedy
zaczął śpiewać mi jakąś głupią piosenkę na ucho.
***
Kiedy
wracaliśmy do domu słońce już zachodziło. Żadne z rodziców nie dzwoniło, więc
pewnie nikogo nie ma w domu. Zerkałam co chwila na Justina skupionego na
drodze. Był taki świetny, ale mimo wszystko nie umiałam mu jeszcze zaufać. Bałam
się. Może za bardzo się nad wszystkim zastanawiam? Może powinnam robić to co
czuje, a nie to co podpowiada mi rozsądek? Przecież nie wszyscy ludzie są tacy
sami, prawda?
-Jesteśmy mała. –uśmiechnął się zatrzymując pod moim
domem.
-Dzięki za dzisiaj. –uśmiechnęłam się zagryzając wargę. Uśmiechnął
się wzruszając lekko ramionami. – To.. do jutra. –pochyliłam się i dałam mu
buziaka w policzek od razu wysiadając. Uśmiechnął się szeroko.
-Do jutra mała. –puścił mi oczko i odjechał. Westchnęłam cicho
i weszłam do pustego domu. Jak zawsze. W kuchni na stole znalazłam karteczkę,
że jedzenie mam w lodówce i rodzice nie wrócą na noc.
-Super...-mruknęłam cicho i poszłam do swojego pokoju od
razu rzucając się na łóżko uśmiechnęłam się lekko widząc moją tapetę. Nawet nie
wiem kiedy Justin zrobił sobie zdjęcie moim telefonem. Wtuliłam się w poduszkę.
I co ja mam zrobić? Zaufać mu? Ale przecież ja nie jestem warta jego uwagi...
......................................
PRZEPRASZAM KOCHANI, ŻE TAK PÓŹNO I TAKI SŁABY -.- NIE JESTEM Z NIEGO ZADOWOLONA, ALE NIE CZUJĘ SIĘ OSTATNIO NAJLEPIEJ. OBIECUJĘ ŻE NASTĘPNY BĘDZIE LEPSZY XX
P.S. FAJNIE BY BYŁO GDYBY KAŻDY Z WAS PO PRZECZYTANIU NAPISAŁ KOMENTARZ, ŻEBYM WIEDZIAŁA ILE OSÓB TO CZYTA A NIE TYLKO WYŚWIETLA XX
ILYSM
Bardzo fajny rozdział. Nawet poczułam emocje głównej bohaterki. Ma w sobie coś szorstkiego a zarazem ulotnego hymm. Mój komentarz jest pierwszy bo czatowałam na twój nowy rodział. Podoba mi się jednym słowem ^^.
OdpowiedzUsuńcudowny *O* @ibadgalyonce
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwwwwwwwwww xd doczekalam sie :)
OdpowiedzUsuńJejku, ale cudowny rozdział. Kocham te momenty Alex i Justina, są takie urocze. Tylko szkoda, że ona nie potrafi mu zaufać. W końcu Justin naprawde sie strara i jest dla niej taki słodki. No nic, czekam na kolejny rozdział i życzę duuuużo weny do pisania
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ❤
Rozdział jest naprawdę słodki <3 Oby wszystko dalej tak wyglądało!
OdpowiedzUsuńJeju
OdpowiedzUsuńJustin taki uroczy
Mam nadzieję, że nie okaże się, że to jakiś zakład czy coś 😱
@IncognitoBiebs
Czytam to ff od niedawna. Szczerze to zakochalam sie w nim. Uwielbiam Alex i Justina tutaj. Bardzo mi przykro, ze mialas takie zycie. Ilysm Agnes x
OdpowiedzUsuńKolejny dobry rozdział, chociaż mega krótki :c / awwhmyunicorn
OdpowiedzUsuń