poniedziałek, 13 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 4


PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM, PROSZĘ.





Ostatni tydzień minął mi szybko i całkiem łatwo. Prawie codziennie spotykałam się z Justinem nie wspominając o naszych nocnych rozmowach telefonicznych. Wszyscy zapomnieli o Alex White bo organizowany był bal wiosenny, więc wszyscy zajęli się przygotowaniami. Ale niestety mamy już kolejny tydzień i trzeba wrócić do okropnej rzeczywistości. Skrzywiłam się lekko i pchnęłam drzwi wchodząc do szkoły. Ruszyłam w stronę szafek rozglądając się. Justin w poniedziałki zaczyna wcześniej, więc może go spotkam. Wpadłam na kogoś i podniosłam wzrok uśmiechając się, ale mój uśmiech szybko zniknął. Diana i jej dwie tak samo puste koleżaneczki patrzyły na mnie z drwiącym uśmiechem.

-Patrzcie kto przyszedł. Nasza szkolna sierota.  –zaśmiała się mierząc mnie wzrokiem.- Co tym razem wygrzebałaś ze śmietnika? –prychnęła pociągając za mój sweterek, a one się zaśmiały. Moje oczy od razu się zaszkliły, ale kiedy chciałam je wyminąć Diana złapała mnie za nadgarstek zrywając moje bransoletki, które rozsypały się po podłodze. – Ops? –zaśmiały się. Wszyscy na nas patrzyli... zacisnęłam na chwilę powieki i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się w jeden z kabin i usiadłam na posadzce płacząc. Schowałam twarz w dłonie. Dlaczego oni mi to robią? Dlaczego tak bardzo chcą mnie ośmieszyć? Przecież ja nic im nie zrobiłam... Kiedy zadzwonił dzwonek nie poruszyłam się. Nie mam ochoty iść na lekcje. Na pewno nie teraz. Zaczęłam szukać piórnika w plecaku trzęsącymi się dłońmi. Jest. Wyjęłam z niego temperówkę i linijkę. Odkręciłam małą śrubkę wyciągając małe ostrze. Resztę schowałam z powrotem do piórnika. Podciągnęłam lewy rękawek i przejechałam metalem po zabliźnionej już skórze. Poczułam przyjemny ból. To kara. To kara za to jak bardzo nieudanym człowiekiem jestem. Krew zaczęła powoli ściekać po mojej ręce. Zrobiłam drugie nacięcie. To kara za to, że jestem na tyle słaba, że nie umiem sobie radzić z ludźmi. Wbiłam ostrze trzeci raz w swoją skórę, kiedy mój telefon zadzwonił. Zmarszczyłam czoło i przyłożyłam go do ucha.

-Alex, wszystko w porządku? Jestem pod twoja salą, ale cię nie ma a widziałem jak idziesz do szkoły.  –usłyszałam zmartwiony głos Justina.

-Zabierz mnie stąd...-mój głos zadrżał po czym się rozpłakałam.

-Mała gdzie jesteś? –jego oddech przyśpieszył co oznaczało, że szedł.

-W łazience... nie chce być sama...-mój głos drżał.

-Spokojnie, Malutka. Mów do mnie, dobrze?

-Mhm...-starałam się nie płakać.

-Już idę Mała. –usłyszałam jak ktoś wchodzi do łazienki i się spięłam. –Alex? Jesteś tu? –Justin zaglądał do kabin. Wstałam powoli i otworzyłam drzwi. Uchyliłam je. Justin się obrócił i na mnie spojrzał. Podszedł szybko i mnie przytulił. –Shhh..już jestem.. wszystko w porządku..o boże Alex coś ty zrobiła? –zaczął oglądać mają krwawiącą rękę. Schylił się i wziął mój plecak.- Chodź zabieram cię stąd. –zaczął mnie gdzieś ciągnąć, więc za nim szłam. Wyszliśmy ze szkoły i Justin otworzył mi drzwi do czarnego Jeep’a. Wsiadłam. Zmienił samochód? Nieważne... usłyszałam huk drzwi kiedy wsiadł od strony kierowcy podając mi apteczkę.- Przyłóż sobie gazik. –odjechał z piskiem opon. Zagryzłam wargę i zrobiłam co powiedział. Zerkałam co chwila na niego. Zaciskał palce na kierownicy, a jego szczęka była zarysowana. Oczy miał lekko przymrużone, ale skupiał się na drodze. Usiadłam wygodniej i spojrzałam przez szybę. Przymknęłam oczy. Po jakimś czasie się zatrzymaliśmy. Rozejrzałam się. Justin od razu wysiadł i otworzył mi drzwi. Spojrzałam na dom. Był piękny i duży. Ja mogłam sobie o takim tylko pomarzyć. Złapał mnie za dłoń ostrożnie i pociągnął w stronę drzwi.

-A twoi rodzice? –zagryzłam wargę.

-Mieszkam sam. –otworzył mi drzwi i wskazał ręką, żebym weszła. Kiedy byliśmy w środku Justin spojrzał na mnie.- Zaraz wrócę, hm? Usiądź sobie. –uśmiechnął się lekko i pobiegł schodami na górę. Wypuściłam cicho powietrze i weszłam do salonu rozglądając się. Jak na dom 19latka było tu bardzo czysto. Usiadłam na kanapie. Justin wszedł i  kucnął przy mnie.- Zdejmij sweter i załóż to. –podał mi swoją koszulkę.- ..proszę? –patrzył na mnie kiedy ja się nie ruszałam.- Okej wyjdę, ale za trzy minuty wracam i masz być przebrana, hm? –puścił mi oczko na co się lekko uśmiechnęłam i pokiwałam głową. Wyszedł. Zdjęłam swój sweter i spojrzałam na czerwoną plamę krwi. Będę go musiała wyrzucić.. założyłam luźną, fioletową koszulę Justina z krótkim rękawkiem. Westchnęła patrząc na swoje ręce. –Już? –zapytał Justin stojąc za ścianą.

-Już. –zachichotałam cicho. Wszedł do pokoju i kleknął przede mną. Zaczął oczyszczać moją ranę dmuchając na nią co chwila, żeby złagodzić ból. Patrzyłam na niego zagryzając wargę. Nakleił plaster i cmoknął mnie tam.

-Dziękuję...-szepnęłam. Uśmiechnął się lekko i mnie przytulił. Wtuliłam się w niego zamykając oczy. Jest najlepszym... przyjacielem? Tak, myślę, że to początek przyjaźni..

***
                Siedzieliśmy z Justinem i oglądaliśmy filmy jedząc lody. Nie pytał co się stało za co byłam mu bardzo wdzięczna. Nie miałam ochoty o tym rozmawiać. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Odłożyłam pustą miseczkę i spojrzałam na niego. Odczytywał jakąś wiadomość na swoim telefonie.

-Chodź Mała. –wstał i podał mi swoją bluzę. Założyłam ją.

-Gdzie? –uśmiechnęłam się zakładając moje białe trampki.

-Niespodzianka. –puścił mi oczko i otworzył drzwi. Wyszliśmy i wsiedliśmy do jego auta. Włączyłam radio i odjechaliśmy.

-Znowu na ciacho? –wyszczerzyłam się na co Justin się zaśmiał.

-Może później. –pokręcił głową rozbawiony. Wysunęłam wargi i usiadłam wygodniej. Po jakiś 20 minutach zatrzymaliśmy się przy boisku. Wyprostowałam się rozglądając. Justin wysiadł i otworzył mi drzwi. Też wysiadłam.

-Bieber! –krzyknął jakiś chłopak na co Justin od razu się odwrócił.

-Chodź poznasz moich znajomych. –złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w ich stronę. Spojrzałam na nasze dłonie i się uśmiechnęłam.

-Chłopaki to jest Alex, Alex to jest Bryan, Chris, John i Jordan. –uśmiechnęłam się lekko i im pomagałam.

-To co piękna gra z nami?

-..Co? Nie, ja tyl..

-Będzie ze mną w drużynie. –Justin pokiwał głową. Spojrzałam na niego otwierając usta. Pochylił się do mojego ucha. – Mała nie rób tak bo wezmę to jako zaproszenie. –zmrużyłam oczy i go walnęłam w ramię na co się zaśmiał.

-Okej, więc Justin, Alex i Bryan razem. –jeden..chyba Chris podał Justinowi piłkę.

-Ale...ja nie umiem grać. –zagryzłam wargę. Znowu się będą ze mnie śmiać..

-Pamiętasz mała co mówiłem? Jeśli w coś uwierzysz to tak będzie. –Justin puścił mi oczko całując mnie w czoło i zaczęli grać.

***
                -I co tak źle było? –zapytał Jordan kiedy opadłam obok niego na trawę. Pokręciłam głową śmiejąc się. Cały czas, któryś z nich mnie nosił na rękach bo byłam o wiele niższa i robili wszystko, żebym ja trafiła do kosza. Są świetni. Uniosłam się na łokciach i zaczęłam rozglądać się za Justinem. Mój uśmiech zszedł z twarzy kiedy zobaczyłam go z jakąś blondyną. Tuliła się do niego co chwila cmokając jego szyję.

-Kto to? –zapytałam Jordana.

-Andrea.  Cały czas lata za Justinem. Podobno są razem, ale Justin tego nie potwierdził... –Dalej już nie słuchałam ...mówiłam, że życie kocha sobie ze mnie drwić?



....................................
CZEŚ KOCHANI!  PO PIERWSZE CHCIAŁAM WAS PRZEPROSIĆ ZA TAK SŁABY ROZDZIAŁ :( ROZCHOROWAŁAM SIĘ JESZCZE BARDZIEJ I JAKOŚ NIE POTRAFIŁAM POSKŁADAĆ MYŚLI. MAM NADZIEJĘ JEDNAK, ŻE BARDZO WAS NIE ZAWIODŁAM. DRUGA SPRAWA TO TO, ŻE ODBLOKOWAŁAM ANONIMA W KOMENTARZACH TAKŻE LICZĘ NA WASZE OPINIE XX KOCHAM WAS!

7 komentarzy

  1. Jak dla mnie rozdział oczywiście świetny :) Podoba mi sie ta relacja pomiędzy Alex, a Justinem. Tylko martwie sie o to z kim spotyka sie Justin! On nie może mieć dziewczyny, no chyba że Alex. Czekam na kolejny rozdział i życzę duuuużo weny do pisania
    @_KidrauhlsBack_ ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział , dalej utrzymany wysoki poziom mimo choroby autorki.
    Bardzo mi się podoba, opowieśc pisana dość autentycznie, autorka musiała mieć podbone przeżycia domyślam się, współczuję.
    Czekam z niecierpliwością na następne, wracaj szybko do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje! Zostałaś nominowana do Liebster Award! Wszystko czego chcesz się dowiedzieć znajdziesz u mnie na blogu w zakładce "MENU" pt. "LIEBSTER AWARD" :)
    Proszę o dokładne przeczytanie całego postu i pozostawienie komentarza informującego pod postem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się ta historia, fajnie pisana. ciekawie, :-) Justin jest mega kochany ale robi takie złudne jakby nadzieję chociaż nie wiadomo jak z tamtą laska jest xd Przeżycia Alex sa smutne i ciężkie, nigdy nie zrozumiem czemu ludzie są tak okropni. Tak wg to tez. hce tak ! Chce żeby ktoś mówił do mnie 'mała,malutka,piękna' i ta gra z chłopakami ze ja nosili i wg to takie ahvshsvdbdhd. może już skończę jaranie sie

    życzę zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @TinyDrug proszę o informowanie :)
    Rozdział naprawdę wspaniały. Początek strasznie brutalny, ale koniec bardzo mi się podobał. To, jak Ci chłopcy ją traktują... Uśmiech sam pojawia się na twarzy. A co do tej Justina i Andrei to wow, nie sądziłam, że on taki będzie! Fuj.


    zapraszam - > http://collision-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój rozdział trzymał mnie w ciągłym napięciu :) Czułam się tak przejęta sytuacja Alex. Jak zaczelam czytac to pomyslalam. Tak sie od niego uzaleznila, ze jak on ją zdradzi cały jej swiat runie, wiec jak przeczytałam końcówke poczułam się zle. Caly swiat Alex, wrescie wesoly uleg w gruzach. Straszne jak mozemy byc zalezni od innych. Bardzo natchnął mnie twój rozdział do przemyśleń. Może dla tego się nie angazujemy a ja nie mam bliskich przyjaciół. Po co ich miec skoro tak mogą nas skrzywdzić..naprawę czuję w sobie teraz dziwną konsternację..

    OdpowiedzUsuń
  7. Okej, co to za blondyna?? Hahah / awwhmyunicorn

    OdpowiedzUsuń