PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM, PROSZĘ.
Ostatni tydzień minął
mi szybko i całkiem łatwo. Prawie codziennie spotykałam się z Justinem nie
wspominając o naszych nocnych rozmowach telefonicznych. Wszyscy zapomnieli o
Alex White bo organizowany był bal wiosenny, więc wszyscy zajęli się
przygotowaniami. Ale niestety mamy już kolejny tydzień i trzeba wrócić do
okropnej rzeczywistości. Skrzywiłam się lekko i pchnęłam drzwi wchodząc do
szkoły. Ruszyłam w stronę szafek rozglądając się. Justin w poniedziałki zaczyna
wcześniej, więc może go spotkam. Wpadłam na kogoś i podniosłam wzrok
uśmiechając się, ale mój uśmiech szybko zniknął. Diana i jej dwie tak samo
puste koleżaneczki patrzyły na mnie z drwiącym uśmiechem.
-Patrzcie kto przyszedł. Nasza szkolna sierota. –zaśmiała się mierząc mnie wzrokiem.- Co tym
razem wygrzebałaś ze śmietnika? –prychnęła pociągając za mój sweterek, a one
się zaśmiały. Moje oczy od razu się zaszkliły, ale kiedy chciałam je wyminąć
Diana złapała mnie za nadgarstek zrywając moje bransoletki, które rozsypały się
po podłodze. – Ops? –zaśmiały się. Wszyscy na nas patrzyli... zacisnęłam na
chwilę powieki i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się w jeden z kabin i
usiadłam na posadzce płacząc. Schowałam twarz w dłonie. Dlaczego oni mi to
robią? Dlaczego tak bardzo chcą mnie ośmieszyć? Przecież ja nic im nie
zrobiłam... Kiedy zadzwonił dzwonek nie poruszyłam się. Nie mam ochoty iść na
lekcje. Na pewno nie teraz. Zaczęłam szukać piórnika w plecaku trzęsącymi się
dłońmi. Jest. Wyjęłam z niego temperówkę i linijkę. Odkręciłam małą śrubkę
wyciągając małe ostrze. Resztę schowałam z powrotem do piórnika. Podciągnęłam lewy
rękawek i przejechałam metalem po zabliźnionej już skórze. Poczułam przyjemny
ból. To kara. To kara za to jak bardzo nieudanym człowiekiem jestem. Krew zaczęła
powoli ściekać po mojej ręce. Zrobiłam drugie nacięcie. To kara za to, że
jestem na tyle słaba, że nie umiem sobie radzić z ludźmi. Wbiłam ostrze trzeci
raz w swoją skórę, kiedy mój telefon zadzwonił. Zmarszczyłam czoło i
przyłożyłam go do ucha.
-Alex, wszystko w porządku? Jestem pod twoja salą, ale cię
nie ma a widziałem jak idziesz do szkoły. –usłyszałam zmartwiony głos Justina.
-Zabierz mnie stąd...-mój głos zadrżał po czym się
rozpłakałam.
-Mała gdzie jesteś? –jego oddech przyśpieszył co
oznaczało, że szedł.
-W łazience... nie chce być sama...-mój głos drżał.
-Spokojnie, Malutka. Mów do mnie, dobrze?
-Mhm...-starałam się nie płakać.
-Już idę Mała. –usłyszałam jak ktoś wchodzi do łazienki i
się spięłam. –Alex? Jesteś tu? –Justin zaglądał do kabin. Wstałam powoli i
otworzyłam drzwi. Uchyliłam je. Justin się obrócił i na mnie spojrzał. Podszedł
szybko i mnie przytulił. –Shhh..już jestem.. wszystko w porządku..o boże Alex
coś ty zrobiła? –zaczął oglądać mają krwawiącą rękę. Schylił się i wziął mój
plecak.- Chodź zabieram cię stąd. –zaczął mnie gdzieś ciągnąć, więc za nim
szłam. Wyszliśmy ze szkoły i Justin otworzył mi drzwi do czarnego Jeep’a. Wsiadłam.
Zmienił samochód? Nieważne... usłyszałam huk drzwi kiedy wsiadł od strony
kierowcy podając mi apteczkę.- Przyłóż sobie gazik. –odjechał z piskiem opon. Zagryzłam
wargę i zrobiłam co powiedział. Zerkałam co chwila na niego. Zaciskał palce na
kierownicy, a jego szczęka była zarysowana. Oczy miał lekko przymrużone, ale
skupiał się na drodze. Usiadłam wygodniej i spojrzałam przez szybę. Przymknęłam
oczy. Po jakimś czasie się zatrzymaliśmy. Rozejrzałam się. Justin od razu
wysiadł i otworzył mi drzwi. Spojrzałam na dom. Był piękny i duży. Ja mogłam
sobie o takim tylko pomarzyć. Złapał mnie za dłoń ostrożnie i pociągnął w
stronę drzwi.
-A twoi rodzice? –zagryzłam wargę.
-Mieszkam sam. –otworzył mi drzwi i wskazał ręką, żebym
weszła. Kiedy byliśmy w środku Justin spojrzał na mnie.- Zaraz wrócę, hm? Usiądź
sobie. –uśmiechnął się lekko i pobiegł schodami na górę. Wypuściłam cicho
powietrze i weszłam do salonu rozglądając się. Jak na dom 19latka było tu
bardzo czysto. Usiadłam na kanapie. Justin wszedł i kucnął przy mnie.- Zdejmij sweter i załóż to.
–podał mi swoją koszulkę.- ..proszę? –patrzył na mnie kiedy ja się nie
ruszałam.- Okej wyjdę, ale za trzy minuty wracam i masz być przebrana, hm? –puścił
mi oczko na co się lekko uśmiechnęłam i pokiwałam głową. Wyszedł. Zdjęłam swój
sweter i spojrzałam na czerwoną plamę krwi. Będę go musiała wyrzucić..
założyłam luźną, fioletową koszulę Justina z krótkim rękawkiem. Westchnęła
patrząc na swoje ręce. –Już? –zapytał Justin stojąc za ścianą.
-Już. –zachichotałam cicho. Wszedł do pokoju i kleknął
przede mną. Zaczął oczyszczać moją ranę dmuchając na nią co chwila, żeby
złagodzić ból. Patrzyłam na niego zagryzając wargę. Nakleił plaster i cmoknął
mnie tam.
-Dziękuję...-szepnęłam. Uśmiechnął się lekko i mnie
przytulił. Wtuliłam się w niego zamykając oczy. Jest najlepszym... przyjacielem?
Tak, myślę, że to początek przyjaźni..
***
Siedzieliśmy
z Justinem i oglądaliśmy filmy jedząc lody. Nie pytał co się stało za co byłam
mu bardzo wdzięczna. Nie miałam ochoty o tym rozmawiać. Przynajmniej jeszcze
nie teraz. Odłożyłam pustą miseczkę i spojrzałam na niego. Odczytywał jakąś
wiadomość na swoim telefonie.
-Chodź Mała. –wstał i podał mi swoją bluzę. Założyłam ją.
-Gdzie? –uśmiechnęłam się zakładając moje białe trampki.
-Niespodzianka. –puścił mi oczko i otworzył drzwi. Wyszliśmy
i wsiedliśmy do jego auta. Włączyłam radio i odjechaliśmy.
-Znowu na ciacho? –wyszczerzyłam się na co Justin się
zaśmiał.
-Może później. –pokręcił głową rozbawiony. Wysunęłam wargi
i usiadłam wygodniej. Po jakiś 20 minutach zatrzymaliśmy się przy boisku. Wyprostowałam
się rozglądając. Justin wysiadł i otworzył mi drzwi. Też wysiadłam.
-Bieber! –krzyknął jakiś chłopak na co Justin od razu się
odwrócił.
-Chodź poznasz moich znajomych. –złapał mnie za rękę i
zaczął ciągnąć w ich stronę. Spojrzałam na nasze dłonie i się uśmiechnęłam.
-Chłopaki to jest Alex, Alex to jest Bryan, Chris, John i
Jordan. –uśmiechnęłam się lekko i im pomagałam.
-To co piękna gra z nami?
-..Co? Nie, ja tyl..
-Będzie ze mną w drużynie. –Justin pokiwał głową. Spojrzałam
na niego otwierając usta. Pochylił się do mojego ucha. – Mała nie rób tak bo
wezmę to jako zaproszenie. –zmrużyłam oczy i go walnęłam w ramię na co się
zaśmiał.
-Okej, więc Justin, Alex i Bryan razem. –jeden..chyba
Chris podał Justinowi piłkę.
-Ale...ja nie umiem grać. –zagryzłam wargę. Znowu się będą
ze mnie śmiać..
-Pamiętasz mała co mówiłem? Jeśli w coś uwierzysz to tak
będzie. –Justin puścił mi oczko całując mnie w czoło i zaczęli grać.
***
-I co
tak źle było? –zapytał Jordan kiedy opadłam obok niego na trawę. Pokręciłam głową
śmiejąc się. Cały czas, któryś z nich mnie nosił na rękach bo byłam o wiele
niższa i robili wszystko, żebym ja trafiła do kosza. Są świetni. Uniosłam się
na łokciach i zaczęłam rozglądać się za Justinem. Mój uśmiech zszedł z twarzy kiedy
zobaczyłam go z jakąś blondyną. Tuliła się do niego co chwila cmokając jego
szyję.
-Kto to? –zapytałam Jordana.
-Andrea. Cały czas
lata za Justinem. Podobno są razem, ale Justin tego nie potwierdził... –Dalej już
nie słuchałam ...mówiłam, że życie kocha sobie ze mnie drwić?
....................................
CZEŚ KOCHANI! PO PIERWSZE CHCIAŁAM WAS PRZEPROSIĆ ZA TAK SŁABY ROZDZIAŁ :( ROZCHOROWAŁAM SIĘ JESZCZE BARDZIEJ I JAKOŚ NIE POTRAFIŁAM POSKŁADAĆ MYŚLI. MAM NADZIEJĘ JEDNAK, ŻE BARDZO WAS NIE ZAWIODŁAM. DRUGA SPRAWA TO TO, ŻE ODBLOKOWAŁAM ANONIMA W KOMENTARZACH TAKŻE LICZĘ NA WASZE OPINIE XX KOCHAM WAS!
Jak dla mnie rozdział oczywiście świetny :) Podoba mi sie ta relacja pomiędzy Alex, a Justinem. Tylko martwie sie o to z kim spotyka sie Justin! On nie może mieć dziewczyny, no chyba że Alex. Czekam na kolejny rozdział i życzę duuuużo weny do pisania
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ❤
Świetny rozdział , dalej utrzymany wysoki poziom mimo choroby autorki.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, opowieśc pisana dość autentycznie, autorka musiała mieć podbone przeżycia domyślam się, współczuję.
Czekam z niecierpliwością na następne, wracaj szybko do zdrowia.
Gratulacje! Zostałaś nominowana do Liebster Award! Wszystko czego chcesz się dowiedzieć znajdziesz u mnie na blogu w zakładce "MENU" pt. "LIEBSTER AWARD" :)
OdpowiedzUsuńProszę o dokładne przeczytanie całego postu i pozostawienie komentarza informującego pod postem.
Podoba mi się ta historia, fajnie pisana. ciekawie, :-) Justin jest mega kochany ale robi takie złudne jakby nadzieję chociaż nie wiadomo jak z tamtą laska jest xd Przeżycia Alex sa smutne i ciężkie, nigdy nie zrozumiem czemu ludzie są tak okropni. Tak wg to tez. hce tak ! Chce żeby ktoś mówił do mnie 'mała,malutka,piękna' i ta gra z chłopakami ze ja nosili i wg to takie ahvshsvdbdhd. może już skończę jaranie sie
OdpowiedzUsuńżyczę zdrowia :)
@TinyDrug proszę o informowanie :)
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę wspaniały. Początek strasznie brutalny, ale koniec bardzo mi się podobał. To, jak Ci chłopcy ją traktują... Uśmiech sam pojawia się na twarzy. A co do tej Justina i Andrei to wow, nie sądziłam, że on taki będzie! Fuj.
zapraszam - > http://collision-fanfiction.blogspot.com/
Twój rozdział trzymał mnie w ciągłym napięciu :) Czułam się tak przejęta sytuacja Alex. Jak zaczelam czytac to pomyslalam. Tak sie od niego uzaleznila, ze jak on ją zdradzi cały jej swiat runie, wiec jak przeczytałam końcówke poczułam się zle. Caly swiat Alex, wrescie wesoly uleg w gruzach. Straszne jak mozemy byc zalezni od innych. Bardzo natchnął mnie twój rozdział do przemyśleń. Może dla tego się nie angazujemy a ja nie mam bliskich przyjaciół. Po co ich miec skoro tak mogą nas skrzywdzić..naprawę czuję w sobie teraz dziwną konsternację..
OdpowiedzUsuńOkej, co to za blondyna?? Hahah / awwhmyunicorn
OdpowiedzUsuń