Czasami
tak jest.. a może przede wszystkim.. że dostajesz coś... dostajesz nadzieję na
coś lepszego.. na kogoś lepszego i nawet jeśli wydaje ci się, że nie
zasługujesz na taką osobę to ona jest. Jest przy tobie i sprawia, że się
uśmiechasz, że nie jesteś sama w tym popieprzonym świecie...że...może jednak
coś znaczysz... chociaż odrobinę... i wtedy czujesz się lepszym człowiekiem...
ale potem przychodzi.. taka Andrea... dziewczyna, która ma wszystko i może mieć
wszystkich, ale ona chce to co masz ty... ta jedną rzecz, która daje ci siłę...
Zabiera nadzieję... ostatnią nadzieję. Zacisnęłam powieki i podkuliłam nogi. Był
środek nocy, a ja siedziałam na parapecie i po prostu płakałam patrząc w niebo.
Jesteś taką idiotką Alex White. Na prawdę myślałaś, że coś z tego będzie? Zaśmiałam
się sama z siebie. Tylko na siebie spójrz. Wyglądasz jak kawałek gówna.. a ona?
A ona ma śliczne, długie włosy. Pełne usta. Idealne kształty. Skuliłam się
płacząc. Bóg musi mieć niezłą zabawę z tego, że tak cierpię skoro nie pozwala
mi odejść.
-Dlaczego mi to robisz..? –szepnęłam patrząc w niebo i
przytulając do klatki zakrwawione ręce.- Nie martw się i tak bym nie poszła do
nieba. Samobójcy tam nie trafiają... zresztą sam to wymyśliłeś... –mruknęłam i
oparłam czoło o szybę.- Nie lubię Cię... ale Ty chyba też mnie nie lubisz...
chyba na pewno.. zresztą... jestem chyba jedyną rzeczą jaka Ci nie wyszła, nie?
A nikt nie lubi się przyznawać do tego co mu nie wyszło... –pociągnęłam nosem i
wtuliłam się w poduszkę.- Błagam pozwól mi w końcu zniknąć... –łzy spłynęły po
moich policzkach.
***
Obudziłam
się z zimna. Nie pamiętam kiedy zasnęłam. Otworzyłam oczy i się rozejrzałam. Skrzywiłam
się od światła. Leżałam na podłodze przytulona do dużej poduszki. Usiadłam powoli
i starłam łzy. Spojrzałam na swoje zakrwawione nadgarstki i spojrzałam w górę.
-Jeszcze chcesz mnie podręczyć tak? –mój głos zadrżał. Wstałam
i sprzątnęłam rozbite lustro. Weszłam do łazienki i zdjęłam za dużą koszulkę,
która była moją piżamą. Weszłam pod prysznic i odkręciłam ciepłą wodę. Syknęłam
kiedy woda zaczęła obmywać rany. Spokojnie Alex... jeszcze trochę... niedługo
ci pozwoli. Usiadłam podkulając nogi.. musi pozwolić mi w końcu odejść. Przecież
On podobno jest dobry... a ja nie mam siły już dłużej cierpieć. Kiedy poczułam,
że moja skóra się marszczy zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny. Strasznie boli
mnie głowa. Owinęłam się bordowym ręcznikiem i wyjęłam apteczkę. Zabandażowałam
sobie nadgarstki i spojrzałam w lustro. Mokre włosy poprzyklejały mi się do
twarzy. Wargi jak zawsze miałam sine. Było widać mocno zarysowane kości na
moich ramionach i policzkach. Zagryzłam wargę i zdjęłam szlafrok. Podeszłam do
wagi i na niej stanęłam. 45,5 kg. Zamknęłam oczy i westchnęłam cicho. Od jakiegoś
czasu moja waga ciągle spada... nie mam pojęcia dlaczego... może trochę się
kiedyś odchudzałam...ale ostatnio przecież jem.. no coś jadłam ostatnio... pokręciłam
głową i wróciłam do pokoju. Założyłam spodenki dresowe do kolan i czarną
koszulkę z długim rękawem. Włosy rozczesałam i skrzywiłam się widząc całą ich garść,
która mi wypadła. Zaczesałam je za ucho i wyszłam z pokoju. Zeszłam do kuchni i
zerknęłam na kalendarz. Tata ma wpisany dyżur, więc będzie dopiero o 20, a mama
o 17. Czyli zostajemy w domu. Uśmiechnęłam się lekko. Ostatnie na co mam ochotę
to pójście do szkoły. Otworzyłam lodówkę i zaczęłam przeglądać co mogę zjeść. W
końcu zdecydowałam się na płatki z mlekiem. Włączyłam mały telewizor w kuchni i
usiadłam przy stole jedząc. Chciałabym mieć rodzeństwo, znaczy mam, ale oni są
już dorośli i bardzo rzadko ich widuję. Może gdybym miała kogoś takiego w
domu.. zresztą rodzice mają mnie w dupie, więc dlaczego rodzeństwo miałoby nie
mieć? Jeszcze do niedawna miałam świetny kontakt z tatą, ale on chyba sobie
kogoś znalazł. Coraz mniej czasu spędza w domu i ostatnio kłócili się z mamą o
jakąś kobietę. Wstałam i odłożyłam pustą miseczkę do zlewu. Ktoś zadzwonił do
drzwi. Zmarszczyłam czoło i usiadłam przy stole. Nie będę otwierać, przecież
oficjalnie jestem w szkole tak? Dźwięk dzwonka jednak nie ustawał. Wstałam po
cichu i podeszłam do drzwi zerkając przez wizjer... Co on tu robi? Otworzyłam powoli.
-Cześć mała.
-Cześć Justin. –mruknęłam cicho.- coś się stało?
-Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz..i pomyślałem, że
zawiozę cię do szkoły. –uśmiechał się. Nie mogę być zazdrosna o tamtą
dziewczynę. Nie mam takiego prawa. Justin mi nic nie obiecywał, a to, że sobie
coś ubzdurałam to nie jego wina... –Ej mała wszystko okej? –pomachał mi ręką
przed twarzą. Zmarszczyłam czoło.
-Jasne, ja po prostu dzisiaj nie idę. Zatrułam się czymś –uśmiechnęłam
się lekko wskazując na mój brzuch. Uniósł lekko brew mierząc mnie wzrokiem.
-Jasne.. zatrułaś. To.. może innym razem.
-mhm... innym razem. –zamknęłam mu drzwi przed twarzą i odetchnęłam.
Nie chciałam go zobaczyć. Boże dlaczego muszę być taka stuknięta?! Dlaczego, aż
tak muszę się angażować w kontakty z ludźmi?!
Wróciłam do pokoju i położyłam
się na swoim łóżku. Wsunęłam słuchawki w uszy i włączyłam muzykę zamykając
oczy. Lubię ten stan... sama w pokoju i jedyne co mnie otacza to muzyka. Zapominam
o wszystkim i o wszystkich. Tylko ja i.. ktoś szarpnął mnie w ramie. Otworzyłam
oczy i usiadłam od razu przestraszona. Spojrzałam na Justina, który cicho się
śmiał i walnęłam go w ramie.
-Nie zamknęłaś drzwi. Ktoś mógłby tu wejść.
-Już to zrobił. –mruknęłam. Westchnął cicho i spojrzał w
podłogę. Oblizał swoje wargi.
-Powiesz mi o co chodzi?
-Mówiłam Ci już, że się zatrułam. Więc lepiej sobie pójdź
bo się zarazisz...
-Zatruciem nie da się zarazić Alex.. –spojrzał na mnie
lekko rozbawiony. Zmrużyłam oczy. -Alex co się stało? Wczoraj tak się świetnie
bawiliśmy, a ty nie odpisujesz, nie odbierasz telefonów. Martwię się. Wczoraj tak
zniknęłaś nawet nie wiem kiedy.. –dotknął palcami mojego policzka. Przełknęłam ślinę
patrząc na niego.- wiesz co pomyślałem kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem?
-O boże, ale się usmarkała? –uniosłam brew, a Justin się
zaśmiał. Też się lekko uśmiechnęłam. Jego śmiech jest zaraźliwy. Wydaje się
takim szczęśliwym człowiekiem.
-Nie. Pomyślałem sobie cholera Justin ona ma takie śliczne
oczy... ale są strasznie smutne. Jestem cholernie ciekawy jak cudowne są kiedy
jesteś szczęśliwa i wiesz co? –szepnął zbliżając się do mnie. – zrobię wszystko
żeby się przekonać i mi się uda, wiesz dlaczego?
-..dlaczego? –szepnęłam.
-Bo w to wierzę... a jeżeli w coś uwierzysz to możesz
wszystko... – Uśmiechnęłam się. Zawsze mi to powtarza... Oblizał wargę gładząc
kciukami moje policzki. Uśmiechnął się lekko i przysunął łącząc nasze wargi. Moja
warga zadrżała. Justin spojrzał na mnie i bez słowa mnie przyciągnął do swojej
klatki i mocno przytulił cmokając w głowę i kołysząc na swoich kolanach. Zamknęłam
oczy. Czułam się przy nim tak bezpiecznie. I chociaż wiedziałam, że to nie
będzie długo trwać.. że odejdzie..zostawi mnie, jak każdy kto kiedyś przy mnie
był, to czułam się dobrze i chciałam cierpieć jeśli to by oznaczało, że choć na
chwilę mam go przy sobie...
..................................................
MAMY DZIEŃ Z ŻYCIA ALEX WHITE. ROZDZIAŁ JEST TROCHĘ KRÓTSZY, ALE CHCIAŁAM ŻEBYŚCIE BARDZIEJ POZNALI ALEX I JEJ MYŚLI. ACH TEN JUSTIN CO ON Z NAMI ROBI NIE? XD PODOBAŁO SIĘ? PISZCIE W KOMENTARZACH! ILY
i przypominam o asku http://ask.fm/AWhite_x
i przypominam o asku http://ask.fm/AWhite_x
O jejku, biedna Alex. Jestem ciekawa, czy Justin poważnie chodzi z tamtą dziewczyną, choć mam nadzieje, że nie. Rozdział naprawde świetny i czekam już na kolejny :) Życzę duuuużo weny do pisania
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ❤
genialnyyy *o* po prostu nieziemski <3 czekam na następne jejku strasznie jestem ciekawa jak to dalej rozwiniesz, i nie ukrywam, że niektóre zdania po prostu doprowadzają mnie do łez, bo opisują całą mnie i wszystkie wspomnienia wracają... ale jest po prostu genialny, najlepszy jaki czytałam i oby tak dalej <3
OdpowiedzUsuń"Czasami tak jest (...) dostajesz nadzieję na coś lepszego.. na kogoś lepszego i nawet jeśli wydaje ci się, że nie zasługujesz na taką osobę to ona jest. Jest przy tobie i sprawia, że się uśmiechasz, że nie jesteś sama w tym popieprzonym świecie...że...może jednak coś znaczysz... chociaż odrobinę... i wtedy czujesz się lepszym człowiekiem... ale potem przychodzi.. taka.. dziewczyna, która ma wszystko i może mieć wszystkich, ale ona chce to co masz ty... ta jedną rzecz, która daje ci siłę... Zabiera nadzieję... ostatnią nadzieję. " MOJE ŻYCIE...
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :* kocham to ff i czekam nn :D
OdpowiedzUsuń@GabaKuc
Podoba mi sie baaaardzo ! Już nałogowo sprawdzam czy jest nowy xd
OdpowiedzUsuńJustin to stalker hahah podobał mi się ten rozdział i przyznaję, że się wzruszyłam / @awwhmyunicorn
OdpowiedzUsuń